sobota, 18 stycznia 2020

Sobota jak to sobota

Dziś na basenie, gdy wychodziłyśmy z zajęć, Zozo bardzo "dorośle" czyli sama się wycierała. Podczas wycierania pytała mnie jaką część ciała wyciera i potem powtarzała to słowo za mną. Czasem wychodziło lepiej... czasem doskonale. Była więc "pa-cha", "nos", "ło-kieć" ect.

Potem przyszła pani z córką (ok.4-5 lat), która bardzo denerwowała się, gdy mama zostawiała ją nawet na chwilkę. Zostawiała w znaczeniu oddalała się na 5 centymetrów od niej. Okazało się, ze dziewczynka nie widzi. Zostałyśmy z Zozo dłużej w szatni aby jej mama mogła się spokojnie ubrać (znam ten nerwowy pośpiech przy ubieraniu). Siedziały więc obok siebie Zozo i Dziewczynka. W pewnym momencie Dziewczynka podniosła stopę Zozo do noska i zaczęła wąchać. Potem dotykała wręcz ugniatała jej palce u stóp. Konsternacja Zozo warta uwiecznienia na foto. Ponieważ widziałam, że zaraz zacznie panikować powiedziałam:"Zojka, nie bój się. Dziewczynka w ten sposób patrzy. Rękami i nosem.". Na to Zo powąchała głośno jej włosy i zrobiła aktorskie "a-psik". 

W domu poza zjedzeniem ukochanej pomidorowej z kluseczkami i ... makaronu z sosem pomidorowym, grałyśmy w "Kurnik", czytałyśmy Mamę Mu, łachotałyśmy się i "różne-takie-tam". 

Sobota jak to sobota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz