wtorek, 27 czerwca 2017

Cisza w eterze choć oddaję Komuś głos

Cisza bowiem czas na wakacje. Od komputera, nośników pamięci, laptopów, smartfonów (no...), telewizji... Od polityki też. Czas na czas ze sobą no i dziewczynkami. Zobaczymy jak wyjdzie taka podróż od cywilizacji medialnej.

Ahoj !

A tym czasem oddaję głos Komuś wartemu posłuchania:) Zośka jest boska nie sądzicie?


poniedziałek, 19 czerwca 2017

Akademia Opowieści 2

...
W nocy przychodzi do mnie dyżurujący lekarz ze wschodu. Pokazuje bruzdę na wewnętrznej stronie dłoni. Mówi, że jak się urodził, rodzicom powiedziano, że ma zespół Downa i lepiej będzie zostawić go w szpitalu. Rodzice nie zawierzyli bruździe, został lekarzem położnikiem. Bruzda przypomina mu, żeby wątpić i nigdy się nie poddawać.
Rano mam wrażenie, że ta wizyta była tylko tworem mojej wyobraźni. Ale ja nigdy się nie poddaję. Zaratustra powiedział: „Przyszłość należy do lwów, które umieją się śmiać”. Uśmiecham się do córeczki. Leży podłączona do kilku rurek.
....

Więcej na stronach GW...

czwartek, 8 czerwca 2017

Ćwiczenia z mordochwytką

Wiem, że nazwa nadana przez nas nie jest zbyt przyjemna. Niestety hasło rzucone i tak pozostało. Mordochwytką nazywamy bowiem płytkę przedsionkową. Pani ortodonta na ostatniej wizycie uznała, że skoro już Małej Zi wyszły wszystkie zęby to aby wzmocnic / ułatwic / uruchomić (właściwe to to co akurat pasuje) mowę  warto zaitneresowac się ową płytką. I tak siedzimy w domu i staramy się ćwiczyc. Aby spionizowac język i wzmocnić mięśnie ust. 

Zi sobie zdjęcia zrobić w trakcie ćwiczeń nie dała. 

Zbliżają się wakacje i chcę na ową płytkę mocno się nastawic, wszak trening czyni mistrza. Podobnie jak ubieranie i odpieluchowanie. To nasze trzy cele na lipiec i sierpień...

wtorek, 6 czerwca 2017

Tydzień wyczesanych wiadomości z netu - wtorek

Wtorek czyli co we mnie siedzi jeszcze od zeszłego tygodnia...

Dyskusja wokół artykułu pana Jarka mama-rysia-wskazuje-swoja-recepte-na-sukces-syna z ZespółDowna.pl nie pozostawiła mnie obojętną tak jak sam artykuł zresztą. Wielość osób, które poczuły się dotknięte w jakimś stopniu receptą na sukces Rysia mnie nie zaskakuje. Sama po przeczytaniu przechodziłam w prawie autodestrukcyjnych rozmowach ze sobą do różnych wniosków. Tak więc komentarze-do-wpisu-o-sukcesie-rysia są normalną reakcją naszego mózgu. Jedynie co mnie uderza to, że tak naprawdę przeświadczenie o "oswojeniu downa" było zbyt przedwczesne. Przynajmniej w moim przypadku. 

W opisie bloga napisałam, że jest on poświęcony Zi a tak naprawdę cały czas wyciekam spomiędzy przecinków i spacji "ja". To jak "ja" się czuję. Jak "ja" reaguję. Zobaczcie jak "ja" jestem fajna, że akceptuję dziecko takim jakie jest.... A dlaczego miałoby być inaczej? Przecież to oczywiste inaczej nie mogłabym nazwać się matką. Może uderzam tu w zbyt wielki ton jednak coś w tym jest. 

W klasie Panny O są dzieci od niej lepsze w matematyce i słabsze z historii. Są wyżsi i niżsi. Grubsi...ect. Wiecie o co mi chodzi. Czemu tak dużo czasu nie zajmuje mi zastanawianie się nad tym czy jakbym podała środek c lub suplement d mojej starszej córce to nie stałą by się klasowym geniuszem? Czemu? Bo uważam to za normalne. To, że są różnice nie tylko fizyczne ale i intelektualne. Możliwości, charaktery, chęci. A w przypadku Małej Zi non stop rozkruszam na kawałeczki każdą możliwośc na wątpliwośc. Jak widać nadal nie znormalniała mi ta sytuacja. Nadal jestem "ja" i ten down w mojej córce...


Załamujące jak pysznie byłam przeświadczona o swoim geniuszu ... Idę zmyc podłogę. Na kolanach i ze szczoteczką do zębów to może trochę ze mnie zejdzie...i dumy i pychy...Cholernie dużo mieli racji z tymi 7 grzechami głównymi, n'est pas?






niedziela, 4 czerwca 2017

Inspirująca determinacja Colette

 
Uwielbiam siłę i determinację w wydaniu kobiecym a zwłaszcza Collette.

Nie znacie Collette?

Poczytajcie o niej na jej stronie  https://www.colletteys.com/

Nie wiem czy rodzice ją odpowiednio "traktowali" lekami, suplementami czy trenowali codziennie z rehabilitantami. Myślę, że gdyby nie miała dodatkowego chromosomu też była by "kimś".  To nie kwestia Downa, że gdy napotykamy trudności jak Collette której nie chciano zatrudnić ze względu na Trisomię 21, to otrzepujemy się i idziemy dalej. Tylko inną drogą.


czwartek, 1 czerwca 2017

Wycieczka do skansenu

W ubiegły piątek wybrałam się z przedszkolem Małej Zi do skansenu. Trochę mi się zeszło ale dzień dziecka to doskonała data by wrzucic ten post:)


 Do skansenu wyjechaliśmy dośc wcześnie. Dzieci zniosły zaskakująco dobrze godzinną podróż bez bajek wideo. Zoja natomiast dostała tablet aby nie chodziła po autokarze...

Skansen Kultury Ludowej i Ziemiańskiej w Kuligowie nad Bugiem istnieje od 17 lat. 








W Skansenie dostępne są dla zwiedzających takie dawne zabudowania jak między innymi: karczma, wozownia, kuźnia przydrożna, wiejska chata z początku XX w., obora, wiejska tokarnia, spichlerz, stodoła oraz dworek drobnoszlachecki.





Nasze dzieciaki z ogromną pasją uczestniczyły w zajęciach garncarskich jak i zdobniczych. Tu akurat nadają glinianym kubkom indywidualnego charakteru. 

Potem były gry i zabawy, kiełbaski i przejazdy bryczką. Świetnie spędziłam ten dzień w ich towarzystwie.




Mała Zi potraktowała temat bardzo szczegółowo i wyrychtowała aż dwa kubasy w tym jeden nawet od środka. Jak widać na zdjęciu bardzo jej odpowiadała ta praca. Samo robienie na kole garncarskim nie było takim fajnym zajęciem. Mycie rąk po glinie już tak....




Tu moja młodsza latorośl oddaje się swojej nowej pasji "wyjaśnianiu". W domu wyjaśnia różne rzeczy pokazując na monitor komputera. Kotu tłumacząc czego nie wolno. Psom zresztą też. A podczas wycieczki do skansenu dośc szybko zrozumiała jaką frajdą jest gdy nas słuchają więc oddzieliła się od grupy (mnie też zresztą) i już samodzielnie oprowadzała mnie po okolicy. Oprowadzanie było bardzo przemyślane bo najpierw dobrze przyglądała się poszczególnym "zabytkom" (w tym wypadku wielkiemu drewnianemu niedźwiedziowi) a następnie szeroko się rozgadała na jego temat.