W nocy przychodzi do mnie dyżurujący lekarz ze
wschodu. Pokazuje bruzdę na wewnętrznej stronie dłoni. Mówi, że jak się
urodził, rodzicom powiedziano, że ma zespół Downa i lepiej będzie
zostawić go w szpitalu. Rodzice nie zawierzyli bruździe, został lekarzem
położnikiem. Bruzda przypomina mu, żeby wątpić i nigdy się nie
poddawać.
Rano mam wrażenie, że ta wizyta
była tylko tworem mojej wyobraźni. Ale ja nigdy się nie poddaję.
Zaratustra powiedział: „Przyszłość należy do lwów, które umieją się
śmiać”. Uśmiecham się do córeczki. Leży podłączona do kilku rurek.
....
Więcej na stronach GW...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz