wtorek, 6 czerwca 2017

Tydzień wyczesanych wiadomości z netu - wtorek

Wtorek czyli co we mnie siedzi jeszcze od zeszłego tygodnia...

Dyskusja wokół artykułu pana Jarka mama-rysia-wskazuje-swoja-recepte-na-sukces-syna z ZespółDowna.pl nie pozostawiła mnie obojętną tak jak sam artykuł zresztą. Wielość osób, które poczuły się dotknięte w jakimś stopniu receptą na sukces Rysia mnie nie zaskakuje. Sama po przeczytaniu przechodziłam w prawie autodestrukcyjnych rozmowach ze sobą do różnych wniosków. Tak więc komentarze-do-wpisu-o-sukcesie-rysia są normalną reakcją naszego mózgu. Jedynie co mnie uderza to, że tak naprawdę przeświadczenie o "oswojeniu downa" było zbyt przedwczesne. Przynajmniej w moim przypadku. 

W opisie bloga napisałam, że jest on poświęcony Zi a tak naprawdę cały czas wyciekam spomiędzy przecinków i spacji "ja". To jak "ja" się czuję. Jak "ja" reaguję. Zobaczcie jak "ja" jestem fajna, że akceptuję dziecko takim jakie jest.... A dlaczego miałoby być inaczej? Przecież to oczywiste inaczej nie mogłabym nazwać się matką. Może uderzam tu w zbyt wielki ton jednak coś w tym jest. 

W klasie Panny O są dzieci od niej lepsze w matematyce i słabsze z historii. Są wyżsi i niżsi. Grubsi...ect. Wiecie o co mi chodzi. Czemu tak dużo czasu nie zajmuje mi zastanawianie się nad tym czy jakbym podała środek c lub suplement d mojej starszej córce to nie stałą by się klasowym geniuszem? Czemu? Bo uważam to za normalne. To, że są różnice nie tylko fizyczne ale i intelektualne. Możliwości, charaktery, chęci. A w przypadku Małej Zi non stop rozkruszam na kawałeczki każdą możliwośc na wątpliwośc. Jak widać nadal nie znormalniała mi ta sytuacja. Nadal jestem "ja" i ten down w mojej córce...


Załamujące jak pysznie byłam przeświadczona o swoim geniuszu ... Idę zmyc podłogę. Na kolanach i ze szczoteczką do zębów to może trochę ze mnie zejdzie...i dumy i pychy...Cholernie dużo mieli racji z tymi 7 grzechami głównymi, n'est pas?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz