niedziela, 24 lutego 2019

Himalaja

To nie jest tak, że jak jakąś "himalaje" opisałam to już szast prast i nie ma...kłopotów. Zozo nie ogarnia rajstop, butów ze sznurowadłami, przodu-tyłu spodni czy bluzeczek. Ubiera się sama chętniej o ile ma ochotę się ubrac. Zębom poświęca połowę czasu przeznaczonego na szminkowanie ust. Dziś na przykład postanowiła poprawic swoją urodę moim tuszem do rzęs. Było co ścierac i bolały oczki, niestety. Rzęsy sobie tak "wynorkowała", że chyba sztuczne nie wyglądałyby równie dobrze:)

Nadwrażliwośc a co za tym idzie suszarkę ogarnęliśmy słuchawkami :) jednak 100% odpieluchowanie to jeszcze przed nami. Noc w pieluszce to standard. Posiuskowywanie ? Posiusiwanie? (do jasnej ciasnej...jak to się odmienia) Zdarza się w przedszkolu prawie codziennie. W domu nie. Kwestia pilnowania się Zozo by przypomniec sobie o potrzebie w wirze doskonałej zabawy. 

Wszystkie "himalaje". Wszystkie trudności. Każdy dzień. To takie namacalne odczucie, że się żyje. Pamiętam jak Panna O będąc niemowlakiem cierpiała na problemy z brzuszkiem i kłopoty z zasypianiem. Lulałam ją po godzinie lub dwie aby usnęła. Spiewałam wymyśloną piosenkę, tak trudną do wymówienia, żeby nie usnąc i nie upuścic małej. Wtedy też czułam każdym centymetrem nieprzespanych zwojów mózgowych, że żyję:)

Jak to szło?

"Cicho sza, cicho sza. Pędzi sobie mała pchła. 
Cicho sza, cicho sza. Dokąd pchła ta mała gna.
Cicho sza, cicho sza. Pędzą cztery łapki pchły i jej też malutkie kły. 

Cicho sza, cicho sza. Pędzi sobie mała pchła. 
Cicho sza, cicho sza. Dokąd pchła ta mała gna.
Cicho sza, cicho sza. Pędzą cztery łapki pchły i jej też ogonek zły.

Cicho sza, cicho sza. Pędzi sobie mała pchła. 
Cicho sza, cicho sza. Nie wie pchła ta dokąd gna."



wtorek, 12 lutego 2019

Zozo w zerówce

Zozo chodzi do zerówki od października ub. roku. W Naszym przedszkolu zerówka dla dzieci z niepełnosprawnościami/ dysfunkcjami trwa dwa lata i nosi miano "tęczowej" zerówki. Lubię tęczę. I jednorożce też. Chociaż Zozo raczej bliżej do małego smoka. To tyle w temacie magicznych stworzeń:)

Zajęcia odbywają się od wtorku do piątku w godzinach zwykłych zerówek (od 9.00). Jest dzień muzykoterapeutyczny, kulinarno-terapeutyczny, logopedyczny i  fizykoterapeutyczny. Zozo przeżywa zajęcia i z zapałem o nich opowiada. Jest, jak oceniają to Panie, bardzo chętna do pracy....tylko na jej warunkach.

Powiem, z zaskoczeniem to odnotowałam, Zozo uwielbia się uczyc. Jej mama raczej nie wspomina szkoły (etap pierwszy) jako szczytu marzeń na spędzenia dnia. Może to kwestia nauczycieli. Może mój czas alternatywny (mikroświat na Weneckiej) był tak fascynujący, że podstawa programowa w latach 70'tych nie mogła mu się równac? 

Ważne, że Zojka uwielbia się uczyc. Dumna mama ze mnie, że hej. Bo jak twierdzi dziadek Piotr tego co masz w głowie nie zabierze Ci żadna wojna ani zabory. Patetyczne i pragmatyczne jednocześnie. Więc książka i idziemy na musss czekoladowy do Le Doux, tego też nam nie zabiorą:) 


(a w moim przypadku to nawet się doda do obwodu...)

sobota, 9 lutego 2019

Dhaulagiri - porządek

Dhaulagiri szczyt w Himalajach.Wokół masywu Dhaulagiri prowadzi trasa trekingowa, uchodząca za jedną z najbardziej wymagających.


Porządek to pojęcie względne. Zacznijmy od różnic w definicjach pomiędzy pedantem a bałaganiarzem? A ta popularna tabliczka z Empiku, o której marzy Panna O?


Definiowanie z Zozo porządku i bałaganu to trudna sprawa. Porządek to było coś pożądanego wykonywanego jednak przez Mamę. Bałagan zaś twórczym poszukiwaniem "tu-teraz". Jak to u dziecka. Z zespołem czy solo:)


„Zojciu, córeczko. Bardzo doceniam, że chciałaś posprzątac swój nocniczek. Jednak to poziom sprzątania, który wymaga pomocy mamy. Więc na przyszłośc odłóż zabawki na miejsce, poskładaj ubrania ale nocnika nie ruszaj. Mama nie lubi o 6 rano myc podłogi, prac łóżka i zmieniac pościeli. 
Nie wiem dlaczego tego nie lubię? No nie wiem…Nadmienię iż, Cieszę się, że zrobiłaś kupkę do tegoż nocniczka."
Ta…to na tyle. A w realu wychodzi mniej więcej tak:
Zojcia! Ile razy mam mówic nie ruszaj nocnika! No rzesz mnie zaraz cholera strzeli..."

Zastosowałam wszelakie techniki, rzekłabym nawet wachlarz technik, od bezstresowego (w piątek przedzierasz się w zaspach rzeczy) przez klasyczny ("marchewka i rózga") do psychologicznego (naklejki za dobre działania). 

No cóż. Zozo musiała chyba osiągnąc pewien poziom zrozumienia wewnętrznego. Stara się utrzymywac porządek .. sama z siebie. Mogłabym tak rzec. 

Jest jeszcze kwestia tego na co nie ma ochotę do jedzenia lub np. skórek po owocach. Te lecą na ziemię jak w XIX hiszpańskiej tawernie. I co mam zrobic? Potem wstaje i zanosi je do kosza....treking dla wymagających...


środa, 6 lutego 2019

Normalna Codzienna Normalnośc

W naszym przedstawieniu pod tytułem Normalna Codzienna Normalnośc występują Mama i Zozo. Kurtyna unosi się nad zwyczajnym wtorkiem w domu głównych bohaterek.  Wszystkie skojarzenia co do osób i zdarzeń są prawdopodobnie prawdziwe. Jednak przedstawiona rzeczywistośc została spaczona przez wredny charakter autorki.

godz. 6.01
Zozo nie spi od 30 minut. Bawi się w swoim pokoju. Mama nieprzytomna oparta o framugę próbuje odnaleźc jakąś myśl. 
Mama: Króliczku, dzień dobry! Dobrze spałaś?
Zozo: TAAK. brydyr (dzieńdobry)
Mama: Kocham Cię bardzo.
Zozo: Kcam (kocham)
Przytulają się. Chwilkę później.
Mama: Zozo, umyj proszę ząbki. 
Zozo: NIE

godz. 6.11 
Mama: Zozo, ząbki myc trzeba. Zwłaszcza jak się je  chleb z miodem. 
Zozo: NIE. (myje ząbki)

godz. 6.15 Mama pije kawę. 
Mama: Zozo, proszę śniadanie na stole. Choc już. 
Zozo (podchodzi do stołu wspina się, patrzy na talerz z razowcem i miodem): NIE TO. 
Mama: A co? 
Zozo: (Otwiera lodówkę): To (pokazuje na cokolwiek innego). 
Mama: Dobrze, możesz zmienic. Pamiętaj to Twój ostatni wybór.
 Zozo: TO. 
Mama podaje Zozo wybraną rzecz do konsumpcji. Zozo patrzy i mówi: NIE. Mama patrzy surowym wzrokiem Zozo odpowiada podobnym wzrokiem. Kumulacja cumulusów nad głowami rodziny. 

godz. 6.35
Mama: Zozo, ubieramy się. 
Zozo: Nie.
Mama: Przecież tak super potrafisz się sama ubrac.
Zozo: Nie.
Mama: Dobrze pomogę trochę z koszulką.
Zozo: (wyrywa koszulkę) JA. JA. Ja.
Mama (zrezygnowana) Dobrze Ty sama.
Zozo: NIE

Godz. 6.55
Mama: Zozo, wychodzimy
Zozo: NIE.
Mama: Tylko popatrz jaką mam fajną książeczkę. A może jak będziesz grzeczna dostaniesz coś dobrego?
Zozo: (wydaje paszczą odgłosy zbliżone do lizania lodów) Lotyy
Mama: (uśmiecha się) No to się zobaczy. Najpierw grzecznie wyjdziesz.
Zozo: Nie
Mama: To mama idzie sama.
Zozo: Papa mama
Mama: (głęboki wdech, drugi, mruczy pod nosem): ja się nie nadaje na  negocjatora z Al kaidą. (głośno) A jedziemy windą czy idziemy schodami? Która pierwsza. 
Zozo: (zainteresowana uśmiecha się)
Mama: Scigamy się?
Zozo: NIE (po chwili staje jak w blokach startowych i biegnie krzycząc) Czy ry... (trzy cztery)
Mama: Zozo poczekaj na mnie (pod nosem) po cholerę proponowałam ten wyścig...rzesz...

7.06
Mama: Zozo wsiadaj do auta.
Zozo: Tak.
Mama: Zozo nie dyskutuj tylko wsiadaj. Korek na Grota przed nami. (reflektuje się) Acha, powiedziałaś tak? Super kochanie.
Zozo: Nie. 
Mama: To siadaj.

7.39
Mama: Zozo jesteśmy pod przedszkolem. Wysiadamy.
Zozo: Nie.
Mama: Proszę. Liczę do trzech i Zozo zamyka drzwi. Jesteś taka silna.
Zozo: Nie. (namyśla się i pokazuje drugie drzwi). Tu
Mama: Dobrze możesz wyjśc tamtymi drzwiami.
Zozo: ech, grech..(siłuje się)
Mama: Dobra. Pomagam. (w czasie gdy Mama obchodzi samochód, Zozo ucieka na siedzenie po drugiej stronie).
Mama: Zozo! Wychodź!
Zozo: Nie.
Mama: Bo nie obejrzysz dziś bajki.
Zozo: Nie. Baha! Baha!!!!! Tu!!
Mama: (pod nosem) no głupia babo po co jej przypomniałaś o bajce...niech cię drzwi ścisną...
Zozo: (obserwuje mamę spod czapki z pomponami)
Mama: Wysiądź (patrzy złym wzrokiem, który potem kieruje na zachmurzone niebo).
Zozo: Nie.
Mama: NATYCHMIAST WYSIADAJ!
Zozo: (strzela podkówkę do płaczu i powoli zrezygnowana wychodzi)
Mama: (nie patrząc na to jak rozwija się sytuacja) Wysiadaj. Tak nie można. Ciągle tylko Ciebie o coś proszę a ty robisz co ci się podobna. To nie jest fajne. Źle się z tym czuje, gdy mnie nie słuchasz. Ile można Cię prosic (zwraca wzrok na pusty samochód). Zozo? 
Zozo: (popyla po schodkach do przedszkola bardzo zrezygnowana i smutna)
Mama:(do siebie) jesteś najgorszą matką ever, dostaniesz podwójne piekło z turbo kotłem. Idzie po schodach.
Mama: Zozo, przepras
am. Nie powinnam tak truc.
Zozo: (uśmiecha się) TAK.
Mama: (uśmiecha się) Super. To co? Rozbierzesz się sama w szatni?
Zozo: NIE


W tle na horyzoncie widac pasące się jednorożce. Częśc z nich zaczyna rżec ze śmiechu. Potem dołączają do nich pozostałe. Napompowane śmiechem jednorożce odlatują w niebo gdzie rozbijają się o smog(a).


KURTYNA