W naszym przedstawieniu pod tytułem Normalna Codzienna Normalnośc występują Mama i Zozo. Kurtyna unosi się nad zwyczajnym wtorkiem w domu głównych bohaterek. Wszystkie skojarzenia co do osób i zdarzeń są prawdopodobnie prawdziwe. Jednak przedstawiona rzeczywistośc została spaczona przez wredny charakter autorki.
godz. 6.01
Zozo nie spi od 30 minut. Bawi się w swoim pokoju. Mama nieprzytomna oparta o framugę próbuje odnaleźc jakąś myśl.
Mama: Króliczku, dzień dobry! Dobrze spałaś?
Zozo: TAAK. brydyr (dzieńdobry)
Mama: Kocham Cię bardzo.
Zozo: Kcam (kocham)
Przytulają się. Chwilkę później.
Mama: Zozo, umyj proszę ząbki.
Zozo: NIE
godz. 6.11
Mama: Zozo, ząbki myc trzeba. Zwłaszcza jak się je chleb z miodem.
Zozo: NIE. (myje ząbki)
godz. 6.15 Mama pije kawę.
Mama: Zozo, proszę śniadanie na stole. Choc już.
Zozo (podchodzi do stołu wspina się, patrzy na talerz z razowcem i miodem): NIE TO.
Mama: A co?
Zozo: (Otwiera lodówkę): To (pokazuje na cokolwiek innego).
Mama: Dobrze, możesz zmienic. Pamiętaj to Twój ostatni wybór.
Zozo: TO.
Mama podaje Zozo wybraną rzecz do konsumpcji. Zozo patrzy i mówi: NIE. Mama patrzy surowym wzrokiem Zozo odpowiada podobnym wzrokiem. Kumulacja cumulusów nad głowami rodziny.
godz. 6.35
Mama: Zozo, ubieramy się.
Zozo: Nie.
Mama: Przecież tak super potrafisz się sama ubrac.
Zozo: Nie.
Mama: Dobrze pomogę trochę z koszulką.
Zozo: (wyrywa koszulkę) JA. JA. Ja.
Mama (zrezygnowana) Dobrze Ty sama.
Zozo: NIE
Godz. 6.55
Mama: Zozo, wychodzimy
Zozo: NIE.
Mama: Tylko popatrz jaką mam fajną książeczkę. A może jak będziesz grzeczna dostaniesz coś dobrego?
Zozo: (wydaje paszczą odgłosy zbliżone do lizania lodów) Lotyy
Mama: (uśmiecha się) No to się zobaczy. Najpierw grzecznie wyjdziesz.
Zozo: Nie
Mama: To mama idzie sama.
Zozo: Papa mama
Mama: (głęboki wdech, drugi, mruczy pod nosem): ja się nie nadaje na negocjatora z Al kaidą. (głośno) A jedziemy windą czy idziemy schodami? Która pierwsza.
Zozo: (zainteresowana uśmiecha się)
Mama: Scigamy się?
Zozo: NIE (po chwili staje jak w blokach startowych i biegnie krzycząc) Czy ry... (trzy cztery)
Mama: Zozo poczekaj na mnie (pod nosem) po cholerę proponowałam ten wyścig...rzesz...
7.06
Mama: Zozo wsiadaj do auta.
Zozo: Tak.
Mama: Zozo nie dyskutuj tylko wsiadaj. Korek na Grota przed nami. (reflektuje się) Acha, powiedziałaś tak? Super kochanie.
Zozo: Nie.
Mama: To siadaj.
7.39
Mama: Zozo jesteśmy pod przedszkolem. Wysiadamy.
Zozo: Nie.
Mama: Proszę. Liczę do trzech i Zozo zamyka drzwi. Jesteś taka silna.
Zozo: Nie. (namyśla się i pokazuje drugie drzwi). Tu
Mama: Dobrze możesz wyjśc tamtymi drzwiami.
Zozo: ech, grech..(siłuje się)
Mama: Dobra. Pomagam. (w czasie gdy Mama obchodzi samochód, Zozo ucieka na siedzenie po drugiej stronie).
Mama: Zozo! Wychodź!
Zozo: Nie.
Mama: Bo nie obejrzysz dziś bajki.
Zozo: Nie. Baha! Baha!!!!! Tu!!
Mama: (pod nosem) no głupia babo po co jej przypomniałaś o bajce...niech cię drzwi ścisną...
Zozo: (obserwuje mamę spod czapki z pomponami)
Mama: Wysiądź (patrzy złym wzrokiem, który potem kieruje na zachmurzone niebo).
Zozo: Nie.
Mama: NATYCHMIAST WYSIADAJ!
Zozo: (strzela podkówkę do płaczu i powoli zrezygnowana wychodzi)
Mama: (nie patrząc na to jak rozwija się sytuacja) Wysiadaj. Tak nie można. Ciągle tylko Ciebie o coś proszę a ty robisz co ci się podobna. To nie jest fajne. Źle się z tym czuje, gdy mnie nie słuchasz. Ile można Cię prosic (zwraca wzrok na pusty samochód). Zozo?
Zozo: (popyla po schodkach do przedszkola bardzo zrezygnowana i smutna)
Mama:(do siebie) jesteś najgorszą matką ever, dostaniesz podwójne piekło z turbo kotłem. Idzie po schodach.
Mama: Zozo, przepras
am. Nie powinnam tak truc.
Zozo: (uśmiecha się) TAK.
Mama: (uśmiecha się) Super. To co? Rozbierzesz się sama w szatni?
Zozo: NIE
W tle na horyzoncie widac pasące się jednorożce. Częśc z nich zaczyna rżec ze śmiechu. Potem dołączają do nich pozostałe. Napompowane śmiechem jednorożce odlatują w niebo gdzie rozbijają się o smog(a).
KURTYNA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz