Jestem patriotką. Segreguję śmieci. Podnoszę papierki na ulicy. Staram się oszczędzać wodę. Kupować minimum rzeczy. Uczę dzieci odpowiedzialności, empatii i solidarności. Poza historią nasyconą martyrologią czytamy o wielkich polskich podróżnikach, naukowcach. Historia i patriotyzm to churchilowskie "krew, znój, pot i łzy" jedynie w czasie wojny. W czasie pokoju ... no właśnie nie wiem czy teraz mamy czasy pokoju... Jednak, jeśli mamy właśnie czasy pokoju to brak hejtu w necie, uśmiech i pomoc sąsiadowi, nie oszukiwanie w kolejce na poczcie, rozliczanie podatków w kraju a nie raju podatkowym. To jest ok.
Więc nie rozumiem tego co się dzieje. Jest XXI wiek. Teorię wielu ma opanowaną. Robią przeglądy auta. Myją ręce przed jedzeniem i po toalecie. Więc czemu nie myślą? Kiedy w historii ludzkości cokolwiek zakazami i karami udało się zmienić na dobre?
Jakieś propozycje?
By rodzice chcieli być rodzicami dziecka z niepełnosprawnościami, takiego jakie właśnie chronić stara się aktualna Władza powinni mieć:
- pełną wiedzę tego co ich może spotkać,
- opiekę psychologiczną przed porodem a pełen pakiet lekarsko-rehabilitacyjny po,
- łatwy dostęp do edukacji specjalnej (a może wreszcie czas na włączającą?),
- pakiet ochrony ich pracy i ich zdrowia....
Pisała o tym pani Agata Komorowska. Pisało o tym wielu rodziców dzieci z niepełnosprawnościami takimi własnymi i przysposobionymi. Jednak jak widać myśleć empatycznie się nie da. W Polsce trzeba cierpieć. Cierpienie mamy przecież we krwi. Jak za długo jest dobrze to ciach walnijmy coś by sobie pocierpieli te polki i te polaki. Trzeba "nieść swój krzyż", "być mesjaszem narodów", być przez kogoś napadanym, podtapianym, rozbieranym.
Wystarczyłoby zadbać o komfort "normalności" życia rodzin dzieci z niepełnosprawnościami. Świadomość i edukacja. Włączanie w codzienność młodych ludzi z zespołem Downa a nie trzymanie ich poza życiem społecznym (szkoła, studia, dom, rodzina, praca). Promocja sportu osób z zespołem Downa. Promocja normalności. Empatii a nie tylko obojętnej tolerancji. Gorzej...zazdrości, że się "dostaje" jakieś świadczenie zamiast pracować. Jakieś "miliony monet" (tych żółtych chyba) jako dodatek na edukację dziecka z niepełnosprawnością.
I potem, kiedy będzie normalnie, kiedy będzie przepięknie... Wtedy zaproponować swoim obywatelkom i obywatelom zmianę prawa.