niedziela, 25 października 2020

wHAt??

 Nie wiem co się dzieje na "tym" świecie. Myślę oczywiście o moim kochanym kraju, i piszę to bez nawet grama sarkazmu. 

Jestem patriotką. Segreguję śmieci. Podnoszę papierki na ulicy. Staram się oszczędzać wodę. Kupować minimum rzeczy. Uczę dzieci odpowiedzialności, empatii i solidarności. Poza historią nasyconą martyrologią czytamy o wielkich polskich podróżnikach, naukowcach. Historia i patriotyzm to churchilowskie "krew, znój, pot i łzy" jedynie w czasie wojny. W czasie pokoju ... no właśnie nie wiem czy teraz mamy czasy pokoju... Jednak, jeśli mamy właśnie czasy pokoju to brak hejtu w necie, uśmiech i pomoc sąsiadowi, nie oszukiwanie w kolejce na poczcie, rozliczanie podatków w kraju a nie raju podatkowym. To jest ok.

Więc nie rozumiem tego co się dzieje. Jest XXI wiek. Teorię wielu ma opanowaną. Robią przeglądy auta. Myją ręce przed jedzeniem i po toalecie. Więc czemu nie myślą? Kiedy w historii ludzkości cokolwiek zakazami i karami udało się zmienić na dobre? 

Jakieś propozycje?  

By rodzice chcieli być rodzicami dziecka z niepełnosprawnościami, takiego jakie właśnie chronić stara się aktualna Władza powinni mieć:

- pełną wiedzę tego co ich może spotkać,

- opiekę psychologiczną przed porodem a pełen pakiet lekarsko-rehabilitacyjny po,

- łatwy dostęp do edukacji specjalnej (a może wreszcie czas na włączającą?),

- pakiet ochrony ich pracy i ich zdrowia....

Pisała o tym pani Agata Komorowska. Pisało o tym wielu rodziców dzieci z niepełnosprawnościami takimi własnymi i przysposobionymi. Jednak jak widać myśleć empatycznie się nie da. W Polsce trzeba cierpieć. Cierpienie mamy przecież we krwi. Jak za długo jest dobrze to ciach walnijmy coś by sobie pocierpieli te polki i te polaki. Trzeba "nieść swój krzyż", "być mesjaszem narodów", być przez kogoś napadanym, podtapianym, rozbieranym. 

Wystarczyłoby zadbać o komfort "normalności" życia rodzin dzieci z niepełnosprawnościami. Świadomość i edukacja. Włączanie w codzienność młodych ludzi z zespołem Downa a nie trzymanie ich poza życiem społecznym (szkoła, studia, dom, rodzina, praca).  Promocja sportu osób z zespołem Downa. Promocja normalności. Empatii a nie tylko obojętnej tolerancji. Gorzej...zazdrości, że się "dostaje" jakieś świadczenie zamiast pracować. Jakieś "miliony monet" (tych żółtych chyba) jako dodatek na edukację dziecka z niepełnosprawnością.

I potem, kiedy będzie normalnie, kiedy będzie przepięknie... Wtedy zaproponować swoim obywatelkom i obywatelom zmianę prawa.


 

czwartek, 22 października 2020

Co nowego?

 Zdaję sobie sprawę, że nie pisałam od trzech miesięcy. Wybaczcie jednak tak jakoś wyszło, że życie nasze i tak w pośpiechu to jeszcze przyśpieszyło. 

Covid19 był podobno w odwrocie. My postanowiliśmy na tydzień pojechać jak co roku do Rowów. Nawet nam te Rowy w sezonie nie przeszkadzały. Były ryby u pani Jagody na obiad i kolację. Była plaża bez zbytniego plażowania w godzinach, które dyktowała Zozo (mało plażowe dla innych więc nie mieliśmy problemu z dystansem społecznym). Potem mieliśmy siedzieć na działce i robić różne fajne rzeczy. A wyszło tak, że dostałam pracę jako nauczycielka w szkole...w Ł. Krótka rodzinna narada i postanowiliśmy, że ja wracam na rynek pracy (przecież po coś te trzy studia podyplomowe i 20 kursów robiłam). Niedźwiedź "zostaje w domu" i teraz on ogarnia logistykę rehabilitacji Zozo. Wracamy też do Ł. 

No i trzeba było to wszystko ładnie i szybko zrobić. To zrobiliśmy. Jednak czasu na pisanie mi nie wystarczyło. Stąd to przedłużające się milczenie. Teraz jednak już wróciłam.