środa, 15 kwietnia 2020

Korona Time - tydzień piąty

Jest ciężko. Jak u każdego z Was, pewnie.Nie lubię pisać gdy jest mniej niż różowo w odcieniu fuksja. Mnie rehabilitowanie Zozo idzie jak krew z nosa. Zozo niby rozumie, że jest "specjalny czas" jednak jeśli chce iść na ten rowerek to chce. A jak Zozo chce to może nie wolno. A do tego ta mama (znaczy ja) kazała codziennie bawić się na dworze, chodzić na spacery a teraz nie pozwala. Mówi, żeby się bawić samemu. A samemu jest fajnie jak się chce samemu a nie jak każą.... 

Trzy mikro powodzie temu byłam bardziej wymagająca od siebie. 

Gdyby ktoś pytał po co ten post to informuję, że nie zawsze w życiu z dzieckiem z zespołem Downa jest super. Mała Zi wcale nie jest aniołeczkiem, który tylko chce się przytulać. Słoneczkiem wcielonym...to istna burza z piorunami. Letnia więc intensywna i szybko przechodząca. Taka jak ta która była w chwili jej urodzin. Pomyślałam wtedy, że będzie jak Deneris Zrodzona z Burzy...no i jest mała matka smoków w moim życiu. 

Rozmawiałam z moją przyjaciółką E, mamą Vi z zespołem Downa, na ten temat. Musimy trzymać jaką wymyśloną gardę. Bo w naszym społeczeństwie krążą dość żenujące oczekiwania abyśmy były niczym klony Matki Teresy z domieszką Matki Polki XXI wieku. Zachwycone darem jakim są Nasze Specjalne Dzieci. Zachwycona jestem moją córką i nie uważam, żeby Bóg miał jakiś plan wobec mnie. Nie mam o sobie tak wysokiego mniemania. Mam gorsze dni. Mam lepsze dni. Jak każda mama córki o imieniu Kasia, Ania, Zosia. Jak każda mama córki z autyzmem, z porażeniem mózgowym. Córki na wózku inwalidzkim i na rowerze. Córki z IQ 70 i IQ 150. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz