Mała Zi ... pierwsze sześc miesięcy życia to koktajl strachu, miłości, niepewności i bezsilności...Przerażająca samotnośc "w problemie"...poszukiwanie wyjścia...bezdusznośc systemu opieki zdrowotnej......
Byłam jak szczur w wielopoziomowej klatce....Myślałam o najgorszym jak o równoległej rzeczywistości... Nie może się wydarzyc.
Operacja serca... Mała Zi z dnia na dzień pochłaniała energię z otoczenia. Szybkośc z jaką "odżywała" zaskakiwała i cieszyła. Mając pół roku przekręcała się się z pleców na brzuch i łapała za stopy....
Czasem myślę, że napis z koszulki dziewczyny widzianej na spacerze tuż przed operacją małej jest mottem życiowym mojej córki:
"jak czegoś nie można to nie można ale jak się bardzo chce to można..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz