Nie...nie są to postępy Zozo. To moje. Sprawa wygląda tak...siedzę sobie i siedzę i wprowadzam wszystko co mam wprowadzac. Nie nie myślcie, że sama sobie jestem sterem-żeglarzem-okrętem, to co robię robię pod opiekuńczą kontrolą pani Mai z Przystani Szkraba. Bez niej bym była jak ten osioł na pustyni. Czy jakoś tak równie samotnie i bez sensu.
Jeszcze raz dziękuję WOŚP i Wam (Wy wiecie o kogo chodzi! a ja nie wiem jak na to Rodo więc...sami wiecie:). Konfitury będą czekały:)
Mam nadzieję, że od września Zojka ruszy pełną parą na komunikatorze.
Jestem pełna pozytywnych emocji...A dlaczegoż by nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz