wtorek, 10 września 2019

Nienormalna matka dziecka niepełnosprawnego


Nie chcę tu dyskutowac czy stereotypy są złe. Czy może niezbędne aby nasz mózg się nie przegrzał. Chcę tylko zaznaczyc, że powinniśmy do naszego życia zastosowac regułę prawną:
"Ignorantia legis non excusat"
Czyli niewiedza w pewnych obszarach nie jest błogosławieństwem a faktem, który powinien zawstydzic nas aż po same koniuszki palców u stóp.

Od kiedy jest na tym świecie Zozo, wielu rodziców dzieci z ZD, autyzmem, porażeniem mózgowym, niepełnosprawnością fizyczną pokazuje, że życie rodzin których owa niepełnosprawnośc dotknęła nie musi wyglądac jak z kart XIX wiecznej powieści grozy.

A jednak. 

Nadal spotyka się, i to dośc dużo, radosnych w swojej niewiedzy i chętnych, aby w niej pozostac (a to już wejście na wyższy lewel: głupota4D) sąsiadów, znajomych, panią w sklepie czy pana w parku. 

Bardzo boli mnie fakt, że ludzie (w różnym wieku) postrzegają Zozo jako głupią jedynie dlatego, że nie mówi i ma zespół Downa. Upośledzona. Nienormalna. Podobnie jak jej matka. Muszę więc spełniac ich fanaberyjną wizualizację. Brudne włosy. Spłowiałe ubrania. Bruzdy pod oczami. Biedna. W wymiarze moralnym i materialnym. Bieda powinna aż piszczec bowiem lekkim zboczeniem można nazwac rodziców dzieci z niepełnosprawnościami jeżdżących Volvo. A przecież mąż pani D na to Volvo ciężko zarabił. Na wakacje jeżdżą. Tacy K czy W nawet zagranicę. Jak to możliwe? Przecież to rodzina upośledzona upośledzeniem jednego z ich dzieci. Ubrania ...no tu jest problem bo jak się jest eko i ma dużo dzieciaków w rodzinie to wiadomo, że targ wymiany odzieżowej funkcjonuje. Rodzice C i M mają wyższe wykształcenie. Te matki wcale nie urodziły dziecka po 40 roku życia. Ojcowie również "piękni i młodzi". No jak to? Przecież w prasie / internecie piszą, że .....

Zastanawiałam się nad tym dziwnym myśleniem i doszłam do jedynego, w mojej ocenie słusznego, wniosku. Ludzie nie wyobrażają sobie nie-biednej-i-nie-głupiej-rodziny-niepełnosprawnej bowiem W dawnych czasach dzieci "tego typu" oddawało się do dedykowanym im placówek. Tylko biedni ludzie, których na owe placówki nie było stac, wychowywali swoje niepełnosprawne potomstwo. No i oczywiście patologia.

Zdarza się też, że mówią do mnie bardzo głośno tak jak do Zozo. Tak jakby wolumen ich możliwości głosowych mógł zaważyc na zrozumieniu. Czasem wystarczyłoby popracowac nad logiką wypowiedzi. A fakt, że Zozo nie mówi a dużo rozumie zbudza w rozmówcy powątpiewanie połączone z litościwym zrozumieniem dla matki z klapkami na oczach. 

- "Proszę Pani ja się jej pytam i pytam i pytam a ona wogóle nie rozumie". 
- "Proponuję zapytac i nie komplikowac pytaniem, pytaniem i pytaniem. Zwykły 6 latek też by się pogubił."

No i obraza i foch. 

Jest też kwestia wychodzenia matki takowego niepełnosprawnego dziecka. Wychodzenia Gdzieś. Współczucia to nie budzi, że się taka baba szwenda po galeriach i nie koniecznie zakupowych. Po co jej Zachęta? A teatr? W TV jest. Może obejrzec jak zrobi wszystko w domu, przy dziecku. Bo przecież jest "przy dziecku". Dodatkiem bez aspiracji i potrzeb innych niż podstawowe. Kawiarnia? Po co? Porozmawiac z koleżankami mogą pod salą rehabilitacyjną jak czekają na swoje pociechy. Tam są te, które je zrozumieją najlepiej. Najlepiej jest przecież się nie wychylac...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz