Zatrzymajcie ten świat ja wysiadam
Panna O pyta mnie co robię. Zozo z zainteresowaniem przekrzywia główkę. Mówię,
że opracowuję temat „powolność”.
A ona na to dlaczego tak
zawsze się spieszę? Zozo jej przytakuje...
"Śpieszę?"- pytam z
niedowierzaniem,
...no poganiasz nas rano...szybko
szybko bo szkoła, bo przedszkole, bo jadę na spotkanie...
Wiem, że ma rację...1:0 dla logiki
dziecka. Ba. Nokaut bo Zojka patrzy na mnie złowieszczo i oskarżycielsko zarazem.
"cioto tolos"? -tym razem pyta Mała Zi.
Tłumacze obu.
"A opowiesz nam powolną bajkę?"
"szedł żółw...szedł... szedł..."
"nie taką"...śmiech..."prawdziwą i z
takim ważnym czymś na końcu"
"morałem?"
"tak..."
opowiadam więc bajkę o złotej
kaczce...To znaczy chcę opowiedziec bo Mała Zi natychmiast oświadcza, że chce o hrr i auu i fuu (już spieszę z tłumaczeniem: trzy świnki i wilk, który dmuchał na domki" Znacie? Na pewno? Ja opowiadam to 68 raz w ciągu 9 tygodni i wciąż odnajduję coś nowego:) Zozo nie pozwala innej banki nawet zacząc...
Zatrzymaj świat ja wysiadam? Raczej
zaciągnę ręczny hamulec. Mam naturę społecznika więc zaciągnę
go dla ogółu...Zatrzymajmy pociąg zwany życiem...w szczerym
polu...gdzie nie ma nic...tylko nuda. A nuda ma znaczenie
fundamentalne bo dzięki niej obserwujemy otaczający nas świat. Bez
pośpiechu, bezwiednie badamy zachodzące w nim procesy. Układamy go
w sobie jak puzzle.
A co będzie gdy przyjdzie konduktor?
to kto zapłaci za nie prawne użycie tegoż hamulca?
Jak to kto? Ja...
pan..pani..społeczeństwo... Warto zapłacić. Bo zbyt wiele można
stracić jadąc dalej.
Wysiadam i wiem gdzie.A przynajmniej w mojej pamięci jest takie miejsce. To po kaszubsku Mechelinczi. Miejsce, które odkryłam dekadę (prawie) temu dzięki L. Wioska rybacka niedaleko Gdyni gdzie
jak turyści to tylko „wtajemniczeni”. Nie wiem co było w tych kilkunastu domach, przystani
rybackiej jak sprzed pół wieku? Cztery letnie smażalnie, wędzarnia
i jeden nadęty przybytek gastronomiczny. Torpedownia z czasów
wojny. Wąska plaża, z kamieniami i kaszubskimi kutrami rybackimi.
Wszędzie blisko ale jednak daleko dla około trzystu mieszkańców.
Dla mnie jednak to był prawdziwy bursztyn. Zatrzymana przestrzeń ze
swoją niepowtarzalną atmosferę. Autentyczny genis loci. Nie wiem czy nadal to zatopienie „w bursztynie czasu” trwa. Czytałam w google o apartamentowcach z pięknym widokiem
na morze i rozbudowaną przetwórnią ryb. UPS>> ukradli mi moje miejsce?
Chciałabym w te wakacje zobaczyc NOWE Mechelinczi choc i tak wypiję szklankę lemoniady za zdrowie przeżytków, które zbudowały naszą własną historię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz