zWLEKłam SIę z kaNapy...na ekranie mojego telefonu wyświetliło się przypomnienie O POdaniu LicznikÓW do operatora prądu..No to ruchem posuwistym typowym dla osoby chorej przybliżam się DO LIczników. Taborecik wlokę za sobą robiąc przy tym okropny hałas.
...uff...spisane...
Odwracam głowę...w drzwiach najpierw staje Polenta (górna częśc) a chwile potem widzę Odiego (dolna częśc). Same głowy, po wyrazie pysków widac, że machają przyjaźnie ogonami ("idziemy na spacer??!!"). Robię "strasznie złą minę" i rzucam poważnie: "na miejsce". Głowy psie znikają. Za chwilę słyszę, że do drzwi zbliża się Zozo.
- "mama?" - rzuca zaczepnie i jej główka pojawia się dokładnie tak jak wcześniej psie. A na deserek dwa kocie pyszczki ("kiedy micha!!!"). Ech...Bez przekonania mówię:"do domu, mi sio"...
- "mama?" - rzuca zaczepnie i jej główka pojawia się dokładnie tak jak wcześniej psie. A na deserek dwa kocie pyszczki ("kiedy micha!!!"). Ech...Bez przekonania mówię:"do domu, mi sio"...
Wlekę się z powrotem... a w domu....
.......
.........
...........
Hm...chyba Klusinda bloga zaczęła pisac...
Koniec scenki rodzajowej...
Kurtyna opada
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz