sobota, 12 stycznia 2019

Koszulki z napisami

Jestem fanką koszulek z napisami w typie "życiowe motto na ten dzień". Dzisiejsza przygoda może spokojnie doczekac się koszulki "Bad decisions make good stories". Zresztą zawsze lepiej good stories niż bad situations, nieprawdaż?

Zaczęło się niewinnie choc cały tydzień nie składał się rewelacyjnie. Panna O chora od ubiegłego tygodnia dopiero wychodziła na prostą, gdy mój odcinek lędźwiowy postanowił zrobic strajk. Ostrzegawczy ale taki wiecie "z paleniem opon pod Sejmem". Opony to ból. Sejm to ja. Nieważne. W poniedziałek wzywają mnie do przedszkola, bo Zozo ma "wirusówkę" i nie wychodzi z WC. Odbieram więc Szkrabencję i "gnijemy" w domu profilaktycznie ... We wtorek wieczorem Zozo dostaje gorączki i tak do środy wieczorem, mimo ibufenu i paracetamolu...Super. "W czwartek jedziemy do pediatry" - oznajmiam oficjalnie. Pewnie myślicie "spoko, po co ten cały wstęp. Normalna sprawa: pogoda, dzieci, ect". To jednak jeszcze nie jest TO. 

A to jest teraz: "Rano szykując się do lekarza weszłam do pokoju Zozo aby wziąc skarpetki, których ubrania moje Szczęście Uparte Cholernie odmawiało. Ominę szczegóły mniej istotne chociaż z perspektywy czasu (48 godzin) nawet komediowe. Więc odwracam się po skarpetki a Zozo zamyka drzwi i przekręca klucz. Rozumiecie? JA po jednej stronie a ona po drugiej. Ja niestety po tej niewłaściwej. A drzwi zamknięte. I co robi Niemyśląca Matka? A no drze się w niebogłosy : "ZOZO, OTWÓRZ DRZWI!!" Zamiast spokojnie...po cichu... Rozglądam się. Telefonu nie mam. Jestem prosto spod prysznica. Okna u Zozo są zamykane na klucz (aby nie otworzyła i nie wypadła). Klucz jest doczepiony do tegoż właśnie klucza, który tkwi w drzwiach. Zamkniętych, tylko przypominam. No i się zaczyna... Rozkręcenie pęsetką zamka nic nie daje. Zostaje wybicie szyby w drzwiach. Przy pomocy odpowiedniego klocka (drewniany!) rozbijam szybę i ... problem. Nie była plastikowa tylko szklana. Opisu sikającej krwi z mojej dłoni Wam daruję. Wyglądało gorzej niż było. Gdy udało mi się wyjąc szkło na tyle aby otworzyc drzwi pokój wyglądał jak miejsce kultu WooDoo. 
Znalazłam Zozo pod łóżkiem. Udało mi się ją namówic do wyjścia. Wyjaśniłam. Przeprosiłam. Poprosiłam....

Potem już z górki. Telefon. Niedźwiedź. SOR. Tylko dlaczego do 5 szwów jest bez znieczulenia???!"






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz