niedziela, 27 stycznia 2019

Dostałyśmy maila od Przyjaciółek


Od: Ewa i Wiki
Polanika 
 Do: Zozo i Ewa
Warszawa


Temat: Nasz turnus rehabilitacyjny


Sobota, z samego rana wyjazd. Gnamy pod Kielce. Zaczynamy pobyt w Ośrodku obiadem.
W niedzielę odbywają się konsultacje z lekarzem. Ustalamy z Panią doktor jakie mam potrzeby, z czym trudności i co mi dolega. Mamuśka zachwycona. Chyba.

W poniedziałek już od 6 rano Mamuśka leci do gabinetu po zlecenie na zabiegi i terapie.
Wow..Super mam 6 zajęć dziennie. Super. Mamuśka zachwycona. Chyba. Na razie siedzi i robi na kartce jakiś strzałki na mapce i dodaje jakieś minuty. Jak pytam CO TO? To mówi, że dedukuje, w którym „między czasie” uda się nam zjeśc śniadanie i obiad. Bo wiesz, mamy tu nie są na wakacjach. Na zajęcia zaprowadza i odbiera z nich zawsze rodzic, więc mówi,  że musi być w ciągłej gotowości. Dobrze, że wzięła taki kubek nie-na-raz to sobie kawkę będzie piła w tej gotowości. Swoją drogą, czy wiesz czemu dorośli mówią, że „kawa to tylko w locie”? Bo Mamuśka tak do innej powiedziała a ja nie widzę aby one latały. Raczej strasznie szybko chodzą. Swoją drogą, tym razem w drugą stronę, to i tak są za wolne. Uciekamy im wszyscy bez problemu.

O patrz to ten grafik:
9:00-10:00 logopedia (10x)
10:00-10:30 zajęcia grupowe muzyczne ( 8 x)
11:00-11:30 terapia kraniosakralna (2x) lub odruchy posturalne (3x)
12:00-12:30 zajęcia z psychologiem (5x) lub sensoplastyka (2x)
14:00-14:30 zajęcia grupowe ogólnorozwojowe (5x) lub terapia ręki (5x)
16:00-16:45 zajęcia na basenie (10x)

 Mamuśka dzwoni do Tatuśka; „Należy pamiętać jeszcze o posiłkach. No ciekawe…”. Ciekawe co ciekawe? Chyba jej chodzi o to czy będą dobre desery.

          
No i się zaczyna. Biegiem na śniadanie, bo 8:30 już pierwsze zajęcia. Z tego co Mamuśka się zorientowała zajęcia prowadzone są w dwóch skrzydłach budynku na różnych kondygnacjach. OO…widzisz, znów coś z lataniem – skrzydła – a budynek obiegłam dwa razy, skrzydeł nie było.

II piętro-logopedia- Godzina zajęć z nową panią dość ciekawe, inne niż w przedszkolu. Może coś mi pomogą, nauczą czegoś. To mówią Mamuśki na korytarzu. Dla mnie jest fajnie się pobawic, tylko Pani Nowa i Miejsce Nowe.

Po godzinie Mamuśka stoi już pod drzwiami zerkając na zegarek i jednocześnie na kartkę. Wymieniają z panią kilka zdań. Mamuśka szybko dziękuje, łapie mnie na swoje ręce i pędzi. Szybciej windą, bo to do najniższej części budynku.  Hmm… jednak zostają schody..winda zajęta. Tak na dole czekają już kolejne zajęcia, tym razem grupowe. Tak, tak kochana śpiewamy, kołyszemy się, ćwiczymy - to zajęcia muzyczne.
Tuż po nich kolejne, jedne się kończą inne już zaczynają – terapia kraniosakralna, 30min. Nic z tego nie rozumiem. Mamuśka Twojej kazała wrzucic sobie na Google i się śmiały. Dziwne są czasem. Prawda?
Nie wiem czemu Ona nie odpocznie sobie pod tą salą tylko gada z Innymi. A to o rozwiązaniach nowych, badaniach, terapiach. Takie robią wiesz narady jak menadżerowie. Tak się śmieją Panie Terapeutki. To wcale nie śmieszne!  To dla Niej bardzo ważne, by znaleźć nowe ciekawe sposoby na pomoc, wspomaganie mojego rozwoju. Jak się będą Te Panie śmiały to którąś kopnę. Moja Mamuśka ciężko pracuje a nie bawi się z dziecmi jak One!

Kolejne zajęcia już na I piętrze..czyli biegiem..Nie wiem czemu nie mogę biec tylko znowu bierze na ręce. Niby szybciej będzie, bo czeka już na mnie Pani Psycholog. No i tu nie lada wyzwanie. I tu m.in. zadania do wykonania, naśladowanie, nauka przemienności. Rany, nie lubię tego Teraz.


Raz w tygodniu mamy świetne zajęcia. Po prostu je uwielbiam, choć mama średnio. Sensoplastyka. To taka zabawa  m. in. z mąką, wodą, barwnikami, makaronem, ryżem. Taka babranina. Jestem od głów do stóp szczęśliwa czyli upaplana w tej niesamowitej nie-niutonowskiej cieczy z dodatkami. Znowu zmierzę się z przeciwnościami, znowu doznam nowych bodźców, nie zawsze miłych i przyjaznych dla mnie. Ale daje radę, bo Ona jest ze mnie dumna. I tu wyzwanie dla Mamuśki, chce być dalej dumna to szybciutko musi mnie zabrać pod prysznic, ubrać i na obiad, bo o 14 znowu zajęcia.

 Zajęcia ogólnorozwojowe to też jakaś zabawa…tor przeszkód, tunele, układanie zamków z klocków itp. To pół godziny spędzone z koleżankami i kolegami. Uuu.. po nich chwila wytchnienia.. Trochę mi się spac chce ale później szykowanie się na basen. Idziemy szczęśliwe. Nasze emocje, kręgosłupy i głowy odpoczną chwilę w ciepłej wodzie, hydromasaż i cała reszta rekompensuje dzień, trudny dzień pełen wrażeń i nerwów.
Kończymy kolacją. Później już nawet nie mamy ochoty na nic. Odpoczywamy, wyciszamy się do spania.

Generalnie dzień podobny do kolejnego. A i zapomniałam dodać, ze na siusiu czasem czasu braknie. A podobno w pieluchę już nie robię.

Od Mamuśki do Twojej Mamuśki:
Większości wydaje się, ze turnus to wakacje. Nic bardziej mylnego. Dzieci z zaburzeniami psychoruchowymi, ogólnorozwojowymi bardzo ciężko pracują. Niektórzy powiedzą „a co tam taka zabawa w grupce, tańczą, pani im tylko coś tam naciska, pomaga. Na terapii ręki coś tam wygniatają, malują, normalne”. Nie. Nie. Nie. To nie tak.  Może dla dzieci bezproblemowych tak, ale dla w/w to ogromne doświadczenia, nauka, strach, czasem ból i smutek. Dla mamy czasem rozterka co dalej, czy to coś pomoże, czy da radę. Do tego ciągle myśli jak zdążyć no i ten ból kręgosłupa.
Wyobraźcie sobie, że są dzieci na wózkach, siedzące, leżące, dzieci z trudnymi zachowaniami, niesłyszące. Opieka poza domem jest bardziej wzmożona, wymagająca dodatkowego wsparcia, bo to z czym spotykają się w nowym miejscu jest w ich mniemaniu ogromnym zagrożeniem. I my rodzice borykamy się z tym razem z dziećmi całe 14 dni bez wytchnienia.

Kto nie wierzy niech spróbuje.

To co kochana odkładasz na Kanary czy pod Kielce?

Wasze Wiki i Ewa

ps. Od Ewy do Ewy: TURNUS MOJA DROGA TO NIE SĄ WAKACJE. TO HARD CORE za który słono płacisz. Pobyt na 14dniowym turnusie z zakwaterowaniem, wyżywieniem i 60 zabiegami to koszt 6100zł




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz