Bardzo dobry punkt wyjścia do dyskusji na temat zmiany postrzegania osób upośledzonych jak to mówiło się jeszcze dekadę temu. Teraz wiemy, że nie są upośledzone owe osoby a określone funkcje ich organizmu. Dysfunkcje zastępują upośledzenie. Nie jest to mowa "w białych rękawiczkach" (political correct) tylko "aktualizacja systemu".
Nie oceniam, gdy widzę tego co widzę. To urywek czegoś większego co dopiero objawi się po tygodniu? Fragment może wcale nie istotnej sytuacji? Okruszki życia do wydziobania dla kaczek. Oceniania oducza mnie Zozo już od ponad pięciu lat. Nie idzie mi super jednak to motywujący pedagog. Ta moja Mała Zi.
Wiem, że częśc z Was powie; "A ile Pablów Pinedów jest na tej Down Planecie?". Ok. Nie wielu. Jednak coraz więcej. Kiedyś był ten pierwszy homo sapiens, który wykorzystał ogień do zrobienia jedzenia. Inny, który zaczął rysowac na ścianach jaskini. A jeszcze inny przytoczył dwa głazy: mniejszy i większy. Usiadł i zjadł obiad. Jak cywilizowany człowiek.
Dajemy sobie szansę na to by zespół Downa, Aspergera, autyzm czy inne dysfunkcje nie determinowały "wart czy nie wart" (życia, uwagi, uśmiechu, edukacji, wsparcia). Wiem, że moja córka i inne dzieciaki z zespołem Downa nauczy Was tego co mnie o świecie.
Prawd z książek wielkich filozofów pokroju Seneki czy Arystotelesa (czytamy aktualnie z Panną O "Filozofowie do dzieci" Sophie Boizard). Jakich? Banalnego "Carpe diem"? Tak! Tego, że w turnieju tanecznym liczy się piękno tańca a nie wygrana pary z Polski. Tego, że piłka wbita do naszej bramki jest zwycięstwem innej drużyny i ich radością a nie porażką naszej. Tego, że sprawy wobec których nie możemy mówic "nie mam czasu, śpieszę się". Tego, że "z kim" jadę na wakacje jest ważniejsze od tego "gdzie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz