poniedziałek, 20 lipca 2020

Myśli rozczochrane... myśli potargane

Co mnie czeka jeszcze? - to podstawowe pytanie, które zadawałam sobie w 2013 roku i 2014 i 2015 i 2017.... Czarna seria. Szukałam w pamięci kawałków rozbitego lustra próbując ocenić kiedy minie felerne siedem lat. Spowiedź z samą sobą kogo skrzywdziłam, komu coś zniszczyłam... Trudno się nam nastawić, że w życiu czasem "taktojest", chcemy wierzyć w celowość i uporządkowanie przy jednoczesnym uwzględnieniu funkcjonowania systemu "karma-come-back".
To chyba oczywiste. Chcemy nadać naszemu życiu jakiś sens a cierpieniu już szczególny. Stąd tak dużo osób, uważa, że urodzenie dziecka z niepełnosprawnością to wyróżnienie od Boga. Bowiem "tylko Ty mogłaś dać temu radę". Co jest ogromnie nie śmiesznym żartem. A tak poza tym...każdy dałby radę.

Teraz czasem nachodzą mnie takie myśli potargane przez wiatr, może nie dziejowy ale życiowy. Kiedy będzie następny trudny moment? Czy wtedy gdy Zojka spyta czemu jest inna niż reszta? Bo, że jest wie już dziś. Tylko ten moment świadomego dostrzeżenie swojej odrębności i (oby nie!) gorszości. Czy będę umiała jej to wyjaśnić z empatią bez etosu i gadce o "wyróżnieniu"? Czy będzie to przy okazji odrzucenia towarzyskiego przez rówieśników? A może złamane serce pierwszej miłości?

A co będzie gdy, nawiązując do tej miłości, będzie chciała mieć chłopaka? Męża? Dzieci? Życie seksualne? Już mam nowy siwy włos na skroni...

A praca? A samodzielne mieszkanie? Tych dwóch ostatnich się nie boję. Robimy wszystko by miała takie możliwości....Dziękuję Wam za wsparcie Panno O i Panie Niedźwiedziu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz