czwartek, 25 stycznia 2018

Lhotse - badanie okulistyczne

Lhotse - ośmiotysięcznik o wysokości 8516 m. n.p.m. Czwarty co do wysokości szczyt na świecie. Południowa ściana Lhotse, licząca sobie 3200 metrów, jest jednym z największych urwisk ścianowych w Himalajach.

Grudzień 2015 
To nasza pierwsza wizyta u okulisty poza "systemem szpitalnym". Osiem miesięcy wcześniej przeglądam portale społecznościowe, wysyłam smsy do znajomych w poszukiwaniu dobrego okulisty. Dla mnie "dobry" lekarz to w pierwszej kolejności ten, który na wstępie nie mówi "o oczywistościach zespołu Downa": 
- No wie Pani, ona ma zespoł Downa oczywiście nie może Pani oczekiwac, że będzie wszystko w porządku.
- O, przecież ona ma zespoł Downa oczywiście, że będzie nosiła okulary. Wada wzroku to typowe.

Niestety, trafiamy może do dobrej Pani Doktor ale ze Złym Nastawieniem. Za to z dużymi zdolnościami paranormalnymi. Wadę wzroku wykrywa przed badaniem. Wow, szacun ALE JEDNAK NIE. 

Wrzesień  2016 
Drugie podejście. Inne miejsce. Inna lekarka. Tym razem czuję, że może byc dobrze. Od progu nie słyszę o "oczywistościach zespołu Downa". Pod koniec wizyty mam wrażenie, że może jakaś "nie dowidząca" bo nie wspomniała o Downie. Może nie zauważyła? Podkreślam więc sama "Bo z tym Downem", "A czy to typowe dla Downa". Pani Doktor obrzuca mnie spojrzeniem po którym robię się czerwona jak rak w trakcie kulinarnej obróbki. Więcej o Downie nie mówimy. Na odchodne rzuca:
- Może następnym razem uda się zbadac wzrok "klasycznie". Zojka powie co widzi na tablicy.
Patrzę na nią z zaskoczeniem. Wow...to się da?

Luty 2017
Niestety, nie dało się.  Zojka przecież nie mówi. Zakrapiane są krople. Badane dno oka. Mijam dziecięcą tablicę do badania wzroku (O, kaczka, samolot, dom, koń, O, samolot, koń, O, kaczka, ....).
Pani Doktor z uśmiechem rzuca: "Następnym razem bez kropelek". Oby...oby.

Sierpień 2017
Kropelki. 
Wkurzająca tablica. Durny samolocik. Durna kaczka. Co za kretyn te znaki powymyślał? 

Styczeń 2018
Wchodzimy z mocnym postanowieniem. Przed gabinetem o tym rozmawiałyśmy. Podchodzimy w pierwszej kolejności do tablicy. Ustalamy z Zozo jak będzie nazywała znaczki. 
O-O 
kaczka - kwa kwa
samolot -uuu
koń - iha
dom- 
hm...pokażesz Zozo dach? 
Nie...
A co powiesz?
DOOOM
1:0 dla ZOZO. 
Moja łza szczęścia bezcenna wtarta w policzek na wysokości 4 centymetrów poniżej oka.

Badanie wyszło bardzo dobrze. W najniższym wersie koń został zinterpretowany jako MUU. Powiem jednak szczerze, że ja już nic nie widziałam mimo okularów. Ale, że zwierze uchwyciła to WZROK NA 5.


Pierwszy ośmio-down-tysięcznik pokonany!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz