W serwisie Polki.pl ukazał się materiał we fragmentach, jako kilka odrębnych artykułów dotyczący zespołu Downa. Całośc zebrana jest w książce pani Agnieszki Żyty „Życie z zespołem Downa. Narracje biograficzne rodziców, rodzeństwa i dorosłych osób z zespołem Downa” wydanej przez Oficynę Wydawniczą „Impuls” już w 2011). Rozumiem, że temat ZD jest "na topie" a po co tracic czas na zbieranie materiałów (zresztą przy współczesnych mediach nie ma na to czasu) skoro można zasięgnąc "języka" w książce sprzed siedmiu lat. Dla wielu czytelników będzie to i tak nowinka pierwszej wody.
Akurat przeczytałam materiał odnośnie wyboru ścieżki edukacyjnej cyt:
"W latach 80. i na początku lat 90. XX wieku, kiedy dzieci moich respondentek były w okresie szkolnym, zdecydowana większość trafiała do szkół życia, czyli szkół podstawowych dla dzieci i młodzieży z umiarkowanym i znacznym stopniem niepełnosprawności intelektualnej. Tylko niektóre przebywały wcześniej w przedszkolach (były to zarówno przedszkola specjalne, jak i masowe). Czworo dzieci uczęszczało do szkół specjalnych dla dzieci z lekkim stopniem niepełnosprawności intelektualnej, jedna z dziewcząt (najmłodsza z omawianej grupy) ukończyła podstawową szkołę integracyjną. Pozostałe dziesięcioro dzieci ukończyło szkoły życia (w tym dwu chłopców przebywało przez okres szkoły w internacie). Żadna z obecnie dorosłych już osób z zespołem Downa nie trafiła do szkoły masowej."
I już miałam napisac do portalu, że warto podac informacje aktualniejsze niż lata 80-90 te gdy zaintrygował mnie komentarz (a sporadycznie je czytam, powiem szczerze). Zaintrygował bo bo w tym całym artykule on jest chyba wyjściowy:
"~Adraxer/2 lata temu03LOL, poszukałem z ciekawości. Kolejny przykład wtrącania się kapitana państwo tam gdzie nie trzeba. Po co osoby ograniczone umysłowo wysyłać do szkoły? Przecież one szybko umrą i zanim skończą szkołę mogą umrzeć, a na pewno długo nie popracują. Już lepiej, żeby uczyli się w domu pomagać. Te osoby urodziły się, żeby kochać i uczyć innych jak kochać. ew. mogą pomóc w domu, ale nie w rozwijaniu PKB. Trzeba być nie wyżytym socjalistą, żeby nakładać obowiązek szkolny na osoby z downem."
Tak. Wyjściowy. W całym tym komentarzu zawiera się bowiem politically correct behaviour albo inaczej "ugrzecznione" postrzeganie inności. No cóż, zrzucac ze skał się już nie zrzuca więc jakoś w ten nasz krajobraz musimy tych innych wetknąc. Np. jak wyżej wspomniany Adraxer określa. Tak też w wersji ugrzecznionej nikt mnie w sklepie nie wytknie bo nie wypada ale nie wyjaśni dziecku "normalnym" głosem dlaczego Zozo nie mówi i ma "inne" oczy. Nie zaprosi na imprezę urodzinową córki, mimo, że razem chodzą jej córka i Zozo do przedszkola...i Zozo jest jedyną nie zaproszoną dziewczynką. Może to już w sumie wystarczy, że są placówki integracyjne, że ze skał się nie zrzuca, że na stosach nie pali i ksiądz z ambony nie wytyka...Może.
A może NIE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz