Po raz pierwszy na szczyt weszli Amerykanie dzięki refleksowi i determinacji....
"Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda: tak się zaczyna wielka przygoda".
Ale czasem zaczyna się prawdziwy koszmar...
Systematyczność oraz konsekwencja były? Były! Od maleńkiego, Wysoki Sądzie, były. A tu masażyki dziąseł, a tu mycie specjalnymi nakładkami na paluchy mamy... Niestety, Zozo miała nadwrażliwośc w obrębie paszczy i nie lubiła tego całego "grzebania".
Etapy przygotowujące do samodzielnego mycia zębów czyli wybór szczoteczki i wspólne zakupy pasty nie zapowiadały późniejszych scen dantejskich w łazience... Nawet zielone etui na szczoteczkę, przyklejane do lustra, w kształcie ząbka nie pomogło... Opisów szczegółowych Wam daruję, bo jeszcze ktoś by mnie do opieki społecznej zgłosił... Czarodziejski żel do zębów dla dzieci czary mary Ziajki może i smakuje jak owoce leśne, może i zawiera błyszczące drobinki... ale z ewidentną mocą NIE Zozo nikt nie wygrał. Została nam metoda małych kroków uskuteczniana przez cały ubiegły rok i to co z tego roku ....I jest efekt.
Aktualnie Zozolek stracił dwie rachityczne, dolne jedynki. Niestety chyba połknięte. Jednak mycie zębów zostało "zaakceptowane" i wprowadzone do "procedury" Zozo-dnia.
Następny "Ośmiotysięcznik" za nami...
super, ja tesz muszem myci zemby ;(
OdpowiedzUsuń