2006 - Matka pracująca. Paskudne
określenie. Może nie paskudne ale takie odczłowieczające.
Przytłaczające. Zamiast fali ciepła zalewa od razu krew.... Ale
nic to. Czytanie książki na raty, ciekawe artykuły czekają
tygodniami aż gdzieś w biegu je złapię.
2013 - Matka dziecka niepełnosprawnego. Paskudne
określenie. Może nie paskudne ale takie narzucające punkt patrzenia.
Przytłaczające. Zamiast fali ciepła zalewa od razu litośc.... Ale
nic to. Czytanie książki na raty, ciekawe artykuły czekają
tygodniami aż gdzieś w biegu je złapię.
Matka Polka. Koszmarne określenie....
Może przestaniemy określac-szufladkowac? Wiem, że to niezbędna praca naszego mózgu aby nie zwariowac. Może warto jednak trochę pomęczyc szare komórki aby nie dac się oszukac uproszczeniom?
"Siedzisz w domu" to masz czas...ach tak...
.....Książka...
....... Czasem zaczynam czytać
kolejną książkę zapominając gdzie poprzednią odłożyłam.
Zresztą wszystkie rzeczy na które miałam czas przed-byciem-matką
czy to "pracującą" czy to "dziecka-niepełnosprawnego" nie mogą z powrotem wpisać się w mój krajobraz. Czytam bajki,
wierszyki. W TV łatwiej mi obejrzeć ABC czy Mini Mini niż inny kanał.
Wracamy z przedszkola, szkoły, rehabilitacji ...rozmawiając o tysiącu
mikro-spraw, których za miesiąc nie będę pamiętać ale to one
tworzą nasz świat.
Mój i Ich Świat. Emocjonalny, radosny,
wybuchowy, przytulony, uśmiechnięty. Jesteśmy z sobą a ja mam
wrażenie, że zbyt mało jeszcze uwagi im poświęcam. Boję się,
że zgubię, stracę nic i nie wyjdę z labiryntu pomyłek własnych
rodziców.
Ich spokojny oddech,
delikatne ramionka unoszące się w beztroskim śnie. Tak łatwo się
zakochać bez pamięci i do końca świata i o jeden dzień dłużej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz