wtorek, 20 grudnia 2016

Cisi terapeuci

Mówi się na nic "cisi terapeuci". Cóż nasi są bardziej szczekliwi, choc nigdy do dzieci. Pola, wielczyca (tak to nie błąd, jest większa od typowego owczarka), wychowywała się z Małą Zi i Panną O. od małego. Odi, będący psem po przejściach i przygarniętym po rodzinie już w zaawansowanym wieku 9 lat, unika kontaktów w domu. Pozwala za to prowadzic się na smyczy i muszę przyznac, że robi to bardzo umiejętnie, dopasowując się do osoby po drugiej stronie smyczy. 

Pierwszą jednak zwierzęcą terapeutką Zojki była nasze kotka, wtedy dwuletnia. Miałam nie raz wrażenie, że doskonale wie co się z małą dzieje. Kontrolowała jej oddech, leżała głośno mrucząc dokładnie przyklejona do jej plecków, w okresie przed korektą chorego serduszka jak i w okresie jego rekonwalescencji. Niestety "wyszła z domu i nie wróciła" ubiegłej jesieni. Nadal na nią czekamy. Mała Zi lubi oglądac swoje zdjęcia z kotką, doskonale też oddaje charakter zwierzęcia. Miaucząc, robi to delikatnie i przeciągle, dokładnie tak jak kot. Haucząc (szczekając) wyraża całą ekspresję i aktywności naszej psicy.  

Podczas turnusu rehabilitacyjnego w Rowach mieliśmy możliwośc poznania najlepszej psiej rasy do rehabilitacji dzieci- nowofunlandy, jednak było to tylko spotkanie a nie regularne zajęcia. Szkoda. 

Idealna terapia dla dzieci z ZD to hipoterapia, o której wczesniej pisałam TUTAJ. Nadal uważam, że jest to świetna propozycja. Mała Zi widząc tak DUŻE zwierze a jednocześnie kooperujące z nią na wielu płaszczyznach oswoiła się nie tylko z końmi ale uporządkowała samą siebie w codziennych działaniach. W główce i motoryce. 

Animoterapia nie jest nowym "wynalazkiem". Już w XVI wieku były temu poświęcane opracowania. Hipoterapia jako forma leczenia znana jest już od ponad 300 lat. A w latach 70-tych ubiegłego rozpoczęto regularne badania naukowe nad wpływem zwierząt na zdrowie człowieka. Wiadome a teraz potwierdzone naukowo, okazało się, że głaskanie kota albo psa obniża ciśnienia a także redukuje napięcia psychiczne. 


Zastanawiałam się nad również nad delfinoterapią. Amerykanie już na przełomie lat 70-tych i 80-tych XX wieku prowadzili seanse terapeutyczne z udziałem tych ssaków. Naukowcy i terapeuci podkreślają tu najwyższą efektywnośc. Dzieci z problemami mowy "odblokowują" się po kilku godzinach terapii z delfinami. Niestety od momentu aneksji Krymu, gdzie był znany mi i polecany ośrodek delfinoterapii, nie mam za bardzo alternatywy. Jest Floryda - Dolphin Research Center of Marathon Key - tylko poza naszym zasięgiem finansowym i organizacyjnym. Kraje arabskie: Emiraty Arabskie, Egipt i Turcja niestety mnie jakoś nie ciągną z przyczyn ideologicznych (nie nie jestem fundamentalistką religijną tylko feministką).Poza tym mamy opcję Mińsk, albo Truskawiec. Chociaż koszty jakichkolwiek wyżej wymienionych wyjazdów są bardzo wysokie. 

Zojek ma swoją własną terapię...muuterapię. 

Uwielbia krowy, może z nimi spędzac dużo czasu. W spokoju je obserwowac. Ekscytowac się kiedy muczą. Wdychac ich zapach pełen mleka i spokoju. 
 
I krowy tutaj rządzą!


2 komentarze:

  1. Do "cisich" terapeutów można by zaliczyć również rybki. Moja córcia uwielbia wodzić oczami czerwonego bojownika, który przepięknie rozkłada swoje "woale". Ćwiczy przy tym koncentrację, uwagę i wzrok.
    Drugim naszym zwierzątkiem jest chomik, mały chomik (tu uwaga- potrafi dziabnąć), ale mała też fajnie reaguje, gdy on porusza się po klatce, wspina, chrupie nasiona. Sama osobiście karmi go. Emocje zadowolenia widoczne na twarzy dziecka.
    Więc uważam, że jeśli tylko macie warunki w domu - miejcie zwierzątka!!! Budzą empatię, uczą, pomagają zrozumieć świat zwierzęcy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rybki ponoc świetnie wyciszają nadpobudliwe dzieciaki:)

      Usuń