"Wyobraźmy sobie, iż istnieje planeta bez szkół lub nauczycieli, gdzie nauczanie nie jest znane, a jednak jej mieszkańcy poprzez codzienne życie i poruszanie się dowiadują się wszystkich rzeczy, a w ich umysłach odbywa się cały proces nauczania. Myślicie pewnie, że przesadzam? Oczywiście, to wydaje się dziwaczne, a jednak jest rzeczywistością. To sposób, w jaki uczy się dziecko. Taką właśnie ścieżką dziecko podąża. Uczy się wszystkiego bez świadomości, że jest to nauka. Stopniowo przechodzi od nieświadomości ku świadomości, krocząc ku coraz większej radości i miłości. "
Ten świetny tekst jest autorstwa nieocenionej Marii Montessori, która poza Januszem Korczakiem jest dla mnie ciągłą inspiracją w kwestii wychowania dzieci. Tekst ten jest tym bardziej mi bliski, że towarzysząc Małej Zi w jej codziennym życiu odnajduję jego prawdziwość na każdym kroku. Trudno mi czasem dotrzymać jej kroku bo od razu próbuję przetwarzać ową rzeczywistość na znany mi najlepiej świat "dorosłych". Na szczęście czasem zatrzymuję się w pół kroku i pozwalam by cała ta "mądrość" do mnie dotarła. Ostatnio "odkryłam" psychologię Carla Rogersa, która wpisuje się w optymistyczny i holistyczny nurt podejścia do człowieka. Rogers uznał, że człowiek o zdrowej osobowości to ktoś, kto świadomie potrafi kształtować własne emocje i życie i jest też odpowiedzialny za swój rozwój. Zaczęłam się zastanawiać czy jest możliwe by osoba z ZD była takim właśnie w pełni funkcjonującym człowiekiem.
Carl Rogers uznał, że osoba w pełni funkcjonująca wyróżnia się między innymi otwartością na uczucia i emocje (swoje i innych ludzi), dąży do wzbogacenia własnej osobowości (ciągłe zmiany i ciągłe kształtowanie), jest otwarty na doświadczenia, umie funkcjonować w wymiarze „tu i teraz”( elastyczność w przyjmowaniu tego co się nam przydarza i jakie temu towarzyszą emocje), ma zaufanie do samego siebie, do własnego organizmu, kreatywnie podchodzi do życia (szuka rozwiązań nie skupia się na problemie, jest twórczy i spontaniczny), umie podejmować decyzje zgodnie z własnymi przekonaniami.
Wiem..wiem...nierealne...
Ale gdyby...przecież można wychować człowieka w kierunku "zdrowej osobowości"....Negatywne doświadczenia, niekorzystne warunki rozwoju to wg. Rogersa punkt wyjścia również do dobrej zmiany. Czy będę w stanie pomóc Małej Zi rozwinąć drzemiące w niej możliwości? Zresztą nie dotyczy to tylko młodszej ale i starszej córki. Cóż...trzeba spróbować...trzy, dwa, jeden...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz